2# Od konstrukcji stalowych do akwareli: jak inżynieria pomogła mi zbudować własny biznes artystyczny.

Przez 15 lat byłam konstruktorką w branży stalowej. Projektowałam żurawiki okrętowe, elementy ciężarówek, konstrukcje ścian wspinaczkowych – jednym słowem: wielkie, solidne rzeczy. Czasem nawet bywałam na budowie, gdzie w kasku i odblaskowej kamizelce wyglądałam całkiem profesjonalnie. Ale wiecie, co się okazało? Że nawet najbardziej wytrzymała konstrukcja może się wypalić. A ja byłam tego najlepszym przykładem.

Żeby się odstresować, kupiłam farby. Tak po prostu. Zaczęłam malować – najpierw dla siebie, potem dla znajomych, a w końcu dla klientów. Pierwszą ilustracją, która dała mi sygnał „hej, to ma sens!”, była ilustracja z lisem. I tak jak on – przebiegły i zwinnie dostosowujący się do sytuacji – postanowiłam ruszyć w nowym kierunku.

Dziś maluję portrety – ale nie takie zwykłe, tylko „fikuśne”, dopasowane do osobowości i pasji. Tworzę ilustracje akwarelowe, personalizuję kurtki na sesje zdjęciowe, maluję na żywo na weselach, prowadzę warsztaty. Jednym słowem: zamieniłam Inventora i Creo na pędzle i tablety graficzne.

Czy tęsknię za starym zawodem? Nie. Ale czy moje doświadczenie poszło na marne? Też nie! Projektowanie konstrukcji nauczyło mnie precyzji, cierpliwości i myślenia o tym, jak coś „zbudować” – i dziś te umiejętności świetnie sprawdzają się w moim artystycznym biznesie.

Morał? Nigdy nie wiadomo, gdzie życie cię poniesie. Czasem warto zaryzykować, zwłaszcza jeśli w grę wchodzi coś, co naprawdę sprawia radość. A jeśli kiedyś zobaczycie mnie malującą na żywo na jakimś weselu – podejdźcie, pogadamy o zmianach w karierze przy farbach i kawie!

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

error: Content is protected !!